Sernik z brzoskwiniami

W piątek otrzymałam paczkę od firmy Tarka i miarka 😉 Otrzymałam od nich cudowny, fioletowy kubek. Jego pojemność to aż 600 ml! Idealny dla kawoholików lub wielbicieli herbaty. Wykonany jest z wysokiej jakości materiału. Posiada nowoczesny design, wykończony w najdrobniejszych szczegółach. Oprócz klasycznego wykorzystania, kubek świetnie sprawdzi się jako miseczka np. na zupę krem. Wygląda fenomenalnie na stole 😀

Zapraszam Was serdecznie na stronę https://www.tarkaimiarka.pl, znajdziecie tam wiele ciekawych i oryginalnych pomysłów na dodatki do domu.

Sernik z brzoskwiniami

Składniki:

Ciasto:

  • 4,5 łyżki cukru
  • 150 g masła
  • 1,5 szklanki mąki
  • 2 żółtka
  • 1,5 łyżki kakao
  • opakowanie cukru wanilinowego

Masa:

  • 1 kg zmielonego twarogu (ja używam sera President w wiaderku)
  • 10 żółtek
  • 100 g płynnego masła
  • 10 łyżek cukru pudru
  • 10 łyżek mąki pszennej
  • 1 opakowanie serfixu
  • 450 ml mleka
  • 12 białek
  • 1/2 szklanki cukru
  • puszka brzoskwiń

Wymiary formy 37 x 24 cm

Mąkę przesiewamy, dodajemy cukier, kakao, cukier wanilinowy, zimne masło i zagniatamy ciasto. Owijamy je folią spożywczą i wkładamy do lodówki na około 15-20 minut. Ciastem wykładamy blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Nakłuwamy ciasto widelcem i smarujemy białkiem. Spód pieczemy w 200°C przez około 15 minut, aż nabierze złotego koloru.

Brzoskwinie kroimy w kostkę i pozostawiamy na sitku, żeby się dobrze odsączyły.

W dużej (naprawdę dużej:)) misce ucieramy cukier puder z żółtkami. Dodajemy do nich twaróg i mieszamy. Następnie dodajemy masło, mleko i przesiewamy mąkę. Ucieramy. W osobnej misce ubijamy białka, kiedy ubijemy je na sztywno dodajemy cukier i ubijamy jeszcze przez chwilę. Następnie łączymy białka z twarogiem. Mianowicie dodajemy po kilka łyżek ubitych białek do masy twarogowej, delikatnie mieszamy łyżką i powtarzamy, aż dodamy całe białka. Dodajemy brzoskwinie i delikatnie mieszamy.

Gotową masę wylewamy na podpieczony spód i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 220°C na 5 minut. Po tym czasie oddzielamy (odcinamy) nożem brzegi sernika od formy i wstawiamy spowrotem do piekarnika obniżając temperaturę do 180°C na kolejnych 30 minut. Po tym czasie wyciągamy go z piekarnika i odstawiamy na 15 minut. Następnie znowu wkładamy pieczemy go w 180°C tym razem przez 15 minut. Wyciągamy z piekarnika i odstawiamy do wystudzenia.

Zimny można oprószyć cukrem pudrem.

Smacznego 😉

A oto i kubek:

Ciasto ucierane z mascarpone

Wczoraj był Światowy Dzień Pieczenia (18 maja), więc nie trudno się domyśleć, że właśnie ciasto będzie tematem dzisiejszego wpisu 😉

Z wyglądu ciasto przypomina trochę słynną W-Z, ale prócz wyglądu to nic ich nie łączy.

Ciasto bez masy, może stanowić doskonałą bazę do tortów. Jest łatwe i szybkie do przygotowania. Dodatkowo nie potrzeba do niego wyszukanych składników, wiec można go zrobić w każdej chwili. Samo w sobie jest dość słodkie (przynajmniej jak dla mnie) więc najlepiej przekładać go masą o niewielkiej zawartości cukru.

Ciasto ucierane z mascarpone

Składniki:

Ciasto:

  • 1 kostka margaryny (250 g)
  • 1 i 3/4 szklanki cukru (około 270 g)
  • 2 łyżki kakao
  • 1/2 szklanki wody (125 ml)
  • 7 jajek
  • 2 i 1/2 szklanki mąki (około 370 g)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia

Masa:

  • 750 ml mascarpone
  • łyżka cukru pudru

W garnku z grubym dnem rozpuszczamy margarynę. Dodajemy do niej wodę, kakao i cukier. Mieszamy i doprowadzamy do wrzenia, w tym czasie cukier powinien się rozpuścić. Odlewamy około 1/2 szklanki powstałej masy (będzie nam potrzebna do polania ciasta), a resztę odstawiamy do całkowitego wystudzenia.

Żółtka oddzielamy od białek. Do wystudzonej masy dorzucamy żółtka i dokładnie miksujemy. Następnie przesiewamy mąkę i proszek do pieczenia i również dokładnie miksujemy. W osobnej misce ubijamy na sztywno białka. Dodajemy je, po kilka łyżek do ciasta delikatnie mieszając, niezbyt długo, tylko do połączenia składników.

Formę wykładamy papierem do pieczenia (ja użyłam formy o wymiarach 25 cm x 36 cm) i przelewamy do niej ciasto. Pieczemy w 160°C, do tak zwanego suchego patyczka (około 50-60 minut). Pozostawiamy do wystudzenia.

Mascarpone chwilę ubijamy z cukrem pudrem.

Wstydzone ciasto przecinamy na pół. Delikatnie go pączujemy. Ja użyłam do tego niestężałej jeszcze galaretki truskawkowej, ale może to być również kawa. Blaty przekładamy masą z mascarpone (zostawiamy trochę masy do dekoracji). Górę polewamy odstawioną przy gotowaniu polewą. Ciasto kroimy na mniejsze porcje i każdą z nich dekorujemy kleksem z masy.

Smacznego 😉

Trzypiętrowy tort na komunię

W tym roku miałam okazję razem z mamą pomagać przy komunii mojego kuzyna, a jej chrześniaka. Oczywiście oprócz pomocy w przygotowaniu posiłków, postanowiłyśmy jak zawsze upiec tort. Do zadania podeszłyśmy dość ambitnie, bo był to tort trzypiętrowy 😀

Wbrew pozorom nie jest to bardzo skomplikowane 😉 Wystarczy dobrze rozplanować prace. Wszystkie ciasta należy upiec na dwa dni przed planowaną uroczystością. W dzień przed imprezą należy przygotować masy, przetransportować tort na miejsce docelowe i tam dopiero ustawić go jeden na drugim, udekorować i pozostawić w zimnym miejscu do schłodzenia na całą noc.

Do przygotowania piętrowego tortu wcale nie trzeba kupować specjalnych wsporników i tac. Wystarczy, że dolną warstwę przygotujecie z ciężkiego i stabilnego ciasta z dość gęstą i dobrze tężejącą masą, środek musi mieć rówień dobrze tężejącą i stabilną masę, a góra musi być lekka. I tyle 😉

Poniżej przedstawiam Wam dokładny przepis na cały trzypiętrowy tort. Użyte przeze mnie tortownice miały średnice 30 cm, 22 cm i 18 cm  Możecie go wykorzystać w całości lub wybrać sobie jedną warstwę i przygotować tylko ją.

Na dole znajdziecie zdjęcie środka tortu, niestety z oczywistych przyczyn jest ono średniej jakości za co bardzo Was przepraszam ;/

Trzypiętrowy tort na komunię

Składniki:

Warstwa 1 – dół:

Ucierane ciasto czekoladowe: (pieczemy dwa takie same ciasta)

  • 8 jajek
  • 1 i 1/2 szklanki cukru
  • 6 łyżek startej na drobno gorzkiej czekolady
  • 1 łyżka miękkiego masła
  • 1 i 1/2 szklanki mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia

Masa ubijana na parze:

  • 6 jajek
  • około 15 łyżek cukru (jeśli lubicie słodkie masy możecie dodać więcej)
  • 3 kostki miękkiego masła (w temperaturze pokojowej)
  • opcjonalnie 2 łyżki spirytusu lub innego alkoholu

Nasącz:

  • 3 łyżki kawy rozpuszczonej w 1/2 szklany gorącej wody

Użyłam tortownicy o średnicy 30 cm.

Oddzielamy żółtka od białek. Żółtka ucieramy z cukrem do białości. Dodajemy startą czekoladę oraz masło i mieszamy. Mąkę i proszek do pieczenia przesiewamy przez sitko i całość dokładnie ucieramy. W osobnej misce ubijamy na sztywno białka. Dodajemy je, po kilka łyżek, do czekoladowego ciasta i delikatnie mieszamy łyżką do połączenia się składników.

Ciasto przelewamy do wyłożonej od spodu papierem do pieczenia formy. Pieczemy w 160°C (termoobieg) do tak zwanego suchego patyczka, mi zajęło to około godziny.

Ciasto odstawiamy do wystudzenia. Zimne wyciągamy z formy. I pieczemy drugie ciasto dokładnie według tego samego przepisu.

Masę ubijamy na parze, więc przygotowania rozpoczynamy od zagotowania wody w garnku. Do metalowej lub szklanej miski wbijamy jajka i dodajemy cukier. Kiedy woda zacznie wrzeć, zmniejszamy ogień do minimum, układamy na garnku miskę i zaczynamy ubijać masę (ja używam miksera na średnich obrotach). Ubijamy, aż zbieleje, kilkukrotnie zwiększy swoją objętość, będzie puszysta i bardzo ciepła. Tak ubitą masę ściągamy z garnka i pozostawiamy do wystudzenia (co jakiś czas należy ją przemieszać, aby stygła równomiernie). Kiedy nasza masa będzie już chłodna, w drugiej misce ucieramy do białości masło i dodajemy do niego powoli masę jajeczną cały czas ubijając masę. W tym momencie możemy dodać alkohol do masy jeśli chcemy aby dłużej zachowała swoją świeżość. Całość ucieramy do połączenia składników.

Ciasta przecinamy na kilka niegrubych, równych blatów, każdy z nich bardzo pączujemy. Ja podzieliłam każdy z nich na trzy części i wybrałam 4 najładniejsze blaty. Każdy z nich przekładamy masą. Górę i boki tortu pozostawiamy na razie nie posmarowane masą (będziemy je smarować na samym końcu). Tort pozostawiamy do schłodzenia.

Warstwa 2 – środek:

Ciasto ucierane:

  • 4 jajka
  • 170 g cukru pudru
  • 175 g mąki
  • kostka margaryny (250 g)
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • opakowanie cukru wanilinowego

Biszkopt:

  • 3 jajka
  • 3 łyżki mąki
  • 3 łyżki cukru
  • 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • opakowanie cukru wanilinowego

Jasna masa z mascarpone:

  • 500 g serka mascarpone
  • 2 łyżki cukru pudru

Ciemna masa z mascarpone:

  • 500 g serka mascarpone
  • 4 łyżki nutelli

Użyłam tortownicy o średnicy 22 cm.

Oddzielamy żółtka od białek. Margarynę ucieramy z cukrem na puszystą i białą masę. Pojedynczo dodajemy żółtka za każdym razem ucierając. Mąkę i proszek do pieczenia przesiewamy przez sitko i całość dokładnie ucieramy. W osobnej misce ubijamy na sztywno białka. Dodajemy je, po kilka łyżek, do czekoladowego ciasta i delikatnie mieszamy łyżką do połączenia się składników.

Ciasto przelewamy do wyłożonej od spodu papierem do pieczenia formy. Pieczemy w 160°C – termoobieg (możemy go piec razem z ciastem czekoladowym) do tak zwanego suchego patyczka przez około godzinę.

Ciasto odstawiamy do wystudzenia. Zimne wyciągamy z formy.

W tej samej formie co wcześniejsze ciasto pieczemy biszkopt. Oddzielamy żółtka od białek. Białka ubijamy na sztywną pianę. Do ubitych białek dodajemy ŁYŻKA PO ŁYŻCE (to bardzo WAŻNE) cukier i cukier wanilinowy, cały czas ubijając. Do jednolitej piany z cukrem dodajemy po jednym żółtku, za każdym razem dobrze ubijając. Na samym końcu do dobrze wymieszanego ciasta przesiewamy przez sitko mąkę z proszkiem do pieczenia, dodajemy czekoladę i mieszamy mikserem na najniższych obrotach nie za długo, tylko do momentu połączenia składników.

Ciasto przelewamy do wyłożonej od spodu papierem do pieczenia formy i pieczemy w 180° z termoobiegiem do tzw. suchego patyczka. Biszkopt z 3 jajek powinien być gotowy po około 15 minutach, ale wszystko zależy od mocy piekarnika.

Pozostawiamy do wystudzenia.  Zimny wyciągamy z formy.

W jednej misce mascarpone króciutko ucieramy z cukrem pudrem. A w drugiej również króciutko ucieramy mascarpone z nutellą.

Dokładnie tak jak przy wcześniejszej warstwie, ciasta przecinamy na kilka niegrubych, równych blatów. Tutaj znowu podzieliłam każdy z nich na trzy części i wybrałam 4 najładniejsze blaty. Każdy z nich przekładamy masą (na zmianę jasną i ciemną). Jeśli zostało Wam trochę masy z poprzedniej warstwy możecie przełożyć nią jeden z blatów. Wtedy najlepiej jasną masę z mascarpone przygotować z połowy porcji. Górę i boki tortu, tak jak poprzednio, pozostawiamy na razie nie posmarowane masą (będziemy je smarować na samym końcu). Tort pozostawiamy do schłodzenia.

Warstwa 3 – góra

Biszkopt: (pieczemy dwa takie same ciasta)

  • 3 jajka
  • 3 łyżki mąki
  • 3 łyżki cukru
  • 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • opakowanie cukru wanilinowego

Masa śmietankowo-truskawkowa:

  • 350 ml śmietany kremówki 30% lub 36%
  • galaretka truskawkowa

Użyłam tortownicy o średnicy 18 cm.

Oddzielamy żółtka od białek. Białka ubijamy na sztywną pianę. Do ubitych białek dodajemy ŁYŻKA PO ŁYŻCE (to bardzo WAŻNE) cukier i cukier wanilinowy, cały czas ubijając. Do jednolitej piany z cukrem dodajemy po jednym żółtku, za każdym razem dobrze ubijając. Na samym końcu do dobrze wymieszanego ciasta przesiewamy przez sitko mąkę z proszkiem do pieczenia, dodajemy czekoladę i mieszamy mikserem na najniższych obrotach nie za długo, tylko do momentu połączenia składników.

Ciasto przelewamy do wyłożonej od spodu papierem do pieczenia formy i pieczemy w 180° z termoobiegiem do tzw. suchego patyczka. Biszkopt z 3 jajek powinien być gotowy po około 15 minutach, ale wszystko zależy od mocy piekarnika.

Pozostawiamy do wystudzenia.  Zimny wyciągamy z formy. I pieczemy drugi biszkopt dokładnie według tego samego przepisu.

Dokładnie tak jak przy wcześniejszych warstwach, ciasta przecinamy na kilka niegrubych, równych blatów. Tutaj znowu podzieliłam każdy z nich na trzy części i wybrałam 4 najładniejsze blaty.

Dopiero kiedy mamy przygotowane blaty możemy zacząć ubijać masę, ponieważ bardzo szybko tężeje. Galaretkę rozpuszczamy w szklance gorącej wody. Pozostawiamy do przestudzenia i lekkiego stężenia. Śmietanę dobrze ubijamy i dodajemy do niej tężejącą galaretkę. Wszystko dokładnie miksujemy. Jeśli nasz masa jest dość rzadka, odstawiamy ją na chwilę, żeby trochę stężałą, ale uważajcie bo tężeje bardzo szybko.

Każdy blat przekładamy masą. Górę i boki tortu, tak jak poprzednio, pozostawiamy na razie nie posmarowane masą (będziemy je smarować na samym końcu). Tort pozostawiamy do schłodzenia.

Dekoracja:

Masa dekoracyjna:

  • 4 kostki masła
  • około szklanki cukru pudru (jeśli lubicie słodkie masy możecie dodać więcej)
  • 300 ml śmietany kremówki 36%

Dodatkowo:

  • około 200 g płatków migdałowych
  • hostia z masy cukrowej
  • kilka innych dekoracji komunijnych z masy cukrowej (u mnie gołąbki, listki i kwiatuszki z niebieskim środkiem)
  • kilka kłosów
  • białe goździki

Masła ucieramy z cukrem pudrem na gładką i jasną masę. Dodajemy śmietanę kremówkę i ubijamy, aż uzyskamy gęstą i jednolitą masę.

Każdy tort dokładnie pokrywamy (górę i boki) przygotowaną masą. Boki obsypujemy płatkami migdałowymi. Tak przygotowane torty są gotowe do transportu. Układamy je i dekorujemy już na miejscu gdzie tort będzie serwowany.

Torty układamy bezpośrednio jeden na drugim, tworząc schodki. Górną i dolną warstwę dekorujemy masą przy użyciu tylki. W centralnym punkcie ustawiamy hostię i dekorujemy. Pamiętajcie, że tort należy trzymać w zimnym miejscu.

Powodzenia i smacznego 😉

Sernik „Danonek”

Ten sernik przypomniał mi lata dzieciństwa. W smaku jest bardzo podobny do jednych z najbardziej popularnych serków homogenizowanych dla dzieci. I dlatego nazwałam ten sernik „Danonek”, chociaż jego oryginalna nazwa to sernik trójkolorowy. W orginale był on wykonany na okrągłych biszkoptach, a ponieważ ja za nimi nie przepadam, upiekłam cieniutki biszkopt 😉 Nic wiec nie stoi na przeszkodzie, żeby wykonać ten sernik bez pieczenia

Jest to pierwszy sernik tego typu (na zimno), który mi zasmakował. Jest wilgotny i nie za słodki. Dla mnie idealny 😉

Sernik „Danonek”

Składniki:

Biszkopt czekoladowy: (zamiast niego można wykorzystać biszkopciki lub herbatniki)

  • 3 jajka
  • 2 łyżki mąki
  • 3 łyżki cukru
  • 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • opakowanie cukru wanilinowego
  • 2 łyżki rozpuszczalnej czekolady

Masa serowa:

  • 1 kg zmielonego twarogu (ja używam sera President w wiaderku)
  • 3 galaretki: brzoskwiniowa, truskawkowa i agrestowa
  • 330 g śmietanki kremówki 30% lub 36%
  • 5 łyżek cukru pudru

Pierwsze pieczemy biszkopt. Rozdzielamy żółtka od białek. Białka ubijamy na sztywną pianę. Do ubitych białek dodajemy ŁYŻKA PO ŁYŻCE (to bardzo WAŻNE) cukier i cukier wanilinowy, cały czas ubijając. Do jednolitej piany z cukrem dodajemy po jednym żółtku, za każdym razem dobrze ubijając. Na samym końcu do dobrze wymieszanego ciasta przesiewamy przez sitko mąkę z proszkiem do pieczenia, dodajemy czekoladę i mieszamy mikserem na najniższych obrotach nie za długo, tylko do momentu połączenia składników. Ciasto wylewamy do formy (u mnie 33 x 23 cm) i pieczemy w 180° z termoobiegiem do tzw. suchego patyczka. Biszkopt z 3 jajek powinien być gotowy po około 15 minutach, ale wszystko zależy od mocy piekarnika. Pozostawiamy do wystudzenia.

Każdą z galaretek rozpuszczamy osobno w 250 ml wody, schładzamy. Śmietanę kremówkę ubijamy na sztywno, po czym dodajemy cukier i dokładnie wszystko łączymy. Delikatnie mieszamy kremówkę z twarogiem. Masę serową dzielimy na trzy równe części. Każdą z nich przekładamy do osobnej miski. Do pierwszej z nich dodajemy wystudzoną, czerwoną galaretkę, dokładnie mieszamy i wkładamy na chwilę do lodówki/zamrażarki, aż zacznie tężeć. Wtedy wylewamy ją na biszkopt i odkładamy ciasto do lodówki do stężenia. W tym czasie do drugiej części masy serowej dodajemy zieloną galaretkę i dokładnie mieszamy. Na dobrze stężałą czerwoną warstwę wylewamy zastygającą zieloną. Tak samo postępujemy z trzecią częścią do której dodajemy pomarańczową galaretkę. Kiedy zielona warstwa stężeje, wylewamy tężejącą pomarańczową warstwę.

Sernik odstawiamy w zimne miejsce, najlepiej do lodówki, na całą noc.

Smacznego 😉

Sałatka z gruszką i serem pleśniowym z sosem balsamicznym

Idealne połączenie: słodka gruszka, delikatny kremowy ser i słona szynka. Wszystko to podane na roszponce i polane sosem z octu balsamicznego. Do tego można dorzucić podprażone na suchej patelce orzechy włoskie, ja niestety jestem na nie uczulona, wiec u mnie wersja bez orzechów 😉

Sałatka będzie idealnym dodatkiem do grilla.

Sałatka z gruszką i serem pleśniowym z sosem balsamicznym

Składniki:

  • opakowanie roszponki
  • ser camembert
  • 5 plasterków szynki dojrzewającej
  • 2 gruszki
  • sok z połowy cytryny
  • odrobina miodu

Sos balsamiczny:

  • 5 łyżek oliwy z oliwek
  • 2,5 łyżeczki octu balsamicznego
  • 2 łyżeczki miodu
  • łyżeczka musztardy
  • łyżeczka oregano
  • pieprz
  • sól

Roszponkę dokładnie myjemy i osuszamy. Ser kroimy na plasterki, a szynkę dzielimy na mniejsze kawałki. Gruszkę obieramy, kroimy na plasterki, skrapiamy sokiem z cytryny, polewamy miodem i dokładnie mieszamy. Do miski wrzucamy kolejno roszponkę, szynkę, gruszkę i ser.

Wszystkie składniki do sosu umieszczamy w słoiku, zakręcamy i wstrząsamy kilka razy do połączenia składników.

Sałatkę polewamy sosem dopiero w momencie podania.

Smacznego 😉


Grillowanie w duecie z zieleniną

Risotto z zielonymi szparagami

Sezon na szparagi w końcu się rozpoczął! Cały rok czekam na ten moment. Uwielbiam zielone szparagi w każdej postaci. Tym razem postawiłam na risotto.

Danie jest delikatne, kremowe i sycące. Jest po prostu idealne!

Risotto z zielonymi szparagami

Składniki:

  • 350 g ryżu arborio lub carnaroli
  • około 125 g zimnego masła
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 100 ml białego wina
  • około 1 l bulionu
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 pęczek zielonych szparagów (około 12 sztuk)
  • około 100 g twardego sera Parmezan czy Gran Padano + trochę do posypania

Bulion musi być ciepły, wiec go podgrzewamy i trzymamy cały czas na małym ogniu.

Szparagi myjemy, odłamujemy zdrewniałe, białe i jasnozielone końce (szparag sam złamie się w odpowiednim miejscu). Odcinamy główki, które pozostawiamy w całość, a resztę łodygi kroimy na mniejsze kawałki.

Na patelni lub rondelku o grubym dnie rozgrzewamy oliwę z oliwek. Dorzucamy ryż wraz z przeciśniętym przez praskę czosnkiem i podsmażamy wszytko mieszając, aż każde ziarenko ryżu pokryje się tłuszczem i będzie szkliste. Całość zalewamy winem, mieszamy do chwili aż odparuje. Wtedy zaczynamy dodawać bulion. Za każdym razem po jednej chochli bulionu i cały czas mieszamy. Czekamy aż płyn w całości odparuje i znowu dodajemy chochlę bulionu. Czynności powtarzamy do momentu, aż  uzyskamy ulubioną miękkość ryżu. Przed dodaniem ostatniej chochli bulionu dorzucamy szparagi.

Gotowe risotto zdejmujemy z ognia, dodajemy starty na drobnych oczkach ser i masło. Dokładnie mieszamy.

Najlepiej podawać oprószone serem z kieliszkiem białego wina. Ja podałam je ze smażonym na maśle dorszem (na którego przepis pojawi się już wkrótce).

Smacznego 😉

Gołąbki bez zawijania

Dzisiaj zdecydowanie mięsny przepis. Do niedawna byłam zwolenniczką tradycyjnych gołąbków. Kapusta w gołąbku była dla mnie podstawą i generalnie jego najsmaczniejszą częścią. Ale ponieważ moja siostra wiecznie narzekała, że nie lubi kapusty i obierała gołąbki, postanowiłam przygotować je bez zawijania. Efekt mnie zaskoczył, naprawdę są równie pyszne co klasyczne! Jeśli uwielbiacie gołąbki koniecznie spróbujcie tego przepisu 😉

Gołąbki bez zawijania

Składniki:

  • 700 g mielonego mięsa (karkówki, łopatki lub szynki)
  • pół główki kapusty białej lub włoskiej
  • 300 g ryżu
  • 1 jajko
  • 2 ząbki czosnku
  • pieprz
  • sól

Dodatkowo:

  • tłuszcz do smażenia

Kapustę kroimy na małe kawałki i gotujemy do miękkości. Ugotowaną kapustę odcedzamy i mielimy w maszynce do mielenia mięsa. Wrzucamy ją na suchą patelkę i podpiekamy ją przez około 10 minut aby pozbyć się nadmiaru wody. W tym samym czasie gotujemy też połowę szklanki ryżu, drugą pozostawiamy surową.

Mielone mięso łączymy z podsmażoną kapustą, ugotowanym ryżem, surowym ryżem, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, jajkiem, solą i pieprzem. Całość dokładnie mieszamy i wyrabiamy. Jeśli mięso za bardzo się klei i jest zbyt „wodniste” możemy dodać do niego trochę bułki tartej. Formujemy z niego około 18 niezbyt dużych, owalnych kotlecików. Każdy z nich obsmażamy z każdej strony na patelni, a następnie układamy je w natłuszczonym garnku, z grubym dnem. Najlepiej ułożyć je w jednej warstwie, jeśli nie zmieszczą się wszystkie lepiej rozłożyć je na dwa garnki. Gołąbki obsypujemy delikatnie papryką słodką i zalewamy wodą lub bulionem tak aby przykryły gołąbki w 3/4 wysokości. Garnek przykrywamy i dusimy na średnim ogniu około godzinę, aż kapusta będzie miękka, w razie potrzeby dolewając wody/bulionu.

Gołąbki najlepiej podawać z sosem pomidorowym lub pieczarkowym.

Smacznego 😉

Pianka

Dzisiejsze ciasto oprócz dziwnego składnika, masła roślinnego, którego jeszcze nigdy nie używałam do pieczenia, posiada jeszcze bardziej tajemniczą nazwę, która generalnie nic nie mówi tylko tyle, że powinno być pianką XD

Jego wielką zaletą jest fakt, że każdy może je przygotować! Jest banalne do wykonania, składniki są ogólnodostępne i niedrogie, nie trzeba posiadać piekarnika i generalnie przygotowania trwają dosłownie kilka minut. Później tylko trzeba poczekać aż stężeje. Moja mama jest zakochana w tym cieście.

Pianka

Składniki:

  • 500 g masła roślinnego
  • 150 g masła śmietankowego
  • 8 jajek
  • 1,5 szklanki cukru
  • opakowanie cukru wanilinowego (30 g)
  • 30 g żelatyny
  • 2 szklanki mleka
  • 2 łyżki kakao

Dodatkowo:

  • 2 czerwone galaretki

Jajka należy najpierw sparzyć gorącą wodą.

Podgrzewamy mleko i rozpuszczamy w nim żelatynę. Dokładnie mieszamy i zostawiamy do przestudzenia.

Masło roślinne i masło śmietankowe ucieramy z cukrem i cukrem wanilinowym na białą i puszystą masę. Dodajemy do niej stopniowo żółtka i cały czas ucieramy. Do masy wlewamy przestudzone mleko i dokładnie mieszamy.

W osobnej misce ubijamy na sztywno białka. Dodajemy je do naszej masy stopniowo za każdym razem delikatnie i dokładnie mieszając. Gotową piankę dzielimy na dwie części. Do jednej z nich dodajemy kakao i dokładnie mieszamy.

Spód tortownicy wykładamy folią spożywczą (ja użyłam tortownicy o średnicy 26 cm). Wlewamy do niej najpierw piankę z kakao, a później tą jasną. Wstawiamy do lodówki do stężenia.

Galaretki rozpuszczamy w dwóch szklankach gorącej wody. Pozostawiamy do wystudzenia. Kiedy galaretka zacznie nam tężeć, wylewamy ją na górę ciasta. Całość ostawiamy do lodówki do stężenia, najlepiej na kilka godzin.

Można je udekorować sezonowymi lub ulubionymi owocami.

Smacznego 😉

Szaszłyki z naleśników do zupy

Kolejny przepis z wykorzystaniem produktów firmy Jamar. Tym razem są to czerwone naleśniki z ćwikłą. Będzie to idealny dodatek do zupy. Ja uwielbiam rosół z naleśnikami! Jest to oryginalny pomysł zastąpienia makaronu czy ziemniaków. Świetnie smakują także z pomidorową 😉

Szaszłyki z naleśników do zupy

Składniki:

  • 250 ml mleka
  • około 150 ml mąki pszennej
  • 1 jajko
  • około 100 ml wody gazowanej (dzięki niej nasze naleśniki będą bardziej chrupkie)
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia (opcjonalnie)
  • łyżka oleju
  • 2 łyżki ćwikły z chrzanem (użyłam firmy Jamar)
  • łyżka cukru
  • sól

Dodatkowo:

  • masło, margaryna, olej do smażenia

Mleko, mąkę, jajko, proszek do pieczenia, sól, łyżkę oleju i wody miksujemy na gładkie ciasto. Dzielimy je na pół i do drugiej połówki dodajemy ćwikłę. Dokładnie mieszamy. Gotowe ciasta odstawiamy na około 10 minut. Kluczem do udanych naleśników jest dobra, teflonowa patelka, która musi zostać dobrze rozgrzana. Wylewamy na nią ciasto (jest to mniej więcej objętość standardowej chochelki do zupy, czyli około 50 ml). Smażymy na złoty kolor z dwóch stron. Podczas smażenia możemy natłuścić patelkę odrobiną tłuszczu (jeśli chcemy uzyskać jeszcze bardzie chrupkie naleśniki) ale nie jest to konieczne ponieważ dodaliśmy do ciasta olej.

Gotowe naleśniki zawijamy w rulon i kroimy na kawałki. Nadziewamy je na patyczek na przemian białe i czerwone.

Podajemy jako dodatek do zup. W szczególności polecam je do rosołu i pomidorowej.

Smacznego 😉

Paszteciki drożdżowe z mięsem i ćwikłą – test produktów firmy Jamar

Kilka tygodni temu, jeszcze przed świętami, chwaliłam się, że dostałam od paczkę od firmy Jamar 🙂 Z octu jabłkowego i kukurydzy przygotowałam sałatkę z kurczakiem w płatkach kukurydzianych. Tym razem do przepisów wykorzystałam ćwikłę z chrzanem. Ćwikła posłużyła mi do przygotowania pasztecików i naleśników do rosołu.

Szczerze Wam powiem, że jak zobaczyłam ćwikłę w paczce to się przeraziłam, bo nie znoszę buraków ze słoika! Zazwyczaj są kwaśne i czuć głównie ocet, a nie buraczki. Jednak ćwikła z chrzanem z firmy Jamar bardzo miło mnie zaskoczyła. Buraczki nie są kwaśne i czuć w nich aromat chrzanu. Smak jest doskonale zbalansowany. Jest to pierwsza ćwikła, które mi smakowała. I na pewno sięgnę po nią jeszcze raz 😉

Paszteciki drożdżowe z mięsem i ćwikłą

Składniki:

Ciastko:

  • 350 g mąki pszennej + dodatkowo do podsypania
  • około 250 ml ciepłego mleka
  • 3 łyżki stopionego masła
  • 2 jajka
  • 30 g świeżych drożdży
  • łyżka cukru
  • szczypta soli

Farsz:

  • około 350 g ugotowanego mięsa (u mnie drobiowo-wołowe, zwarzone po zmieleniu)
  • 1 jajko
  • 4 łyżki ćwikły z chrzanem (ja użyłam Jamar)
  • ulubione przyprawy (u mnie czosnek i majeranek)
  • pieprz
  • sól

Drożdże rozpuszczamy w cukrze. Dodajemy 4-5 łyżek mleka i jedną łyżkę mąki. Dokładnie mieszamy i odstawiamy na około 10 minut, żeby drożdże zaczęły pracować.

Resztę mąki przesiewamy do miski. Dodajemy masło, jajka, sól i zaczyn. Mieszamy i stopniowo dolewamy mleko (tyle ile zabierze mąka). Dokładnie wyrabiamy, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Ciasto powinno co najmniej podwoić swoją objętość, potrwa to około godziny.

W tym czasie przygotowujemy farsz. Do zmielonego mięsa dodajemy jajko, ćwikłę i przyprawy. Dokładnie mieszamy.

Wyrośnięte ciasto przekładamy na obsypany mąką blat. Ciasto rozwałkowujemy grubiej niż na klasyczne pierogi (około 0,5 cm). Paszteciki wyrajamy szklaną (tak jak pierogi), do każdego kółka nakładamy po około łyżeczce farszu i sklejamy. Układamy je na blaszkach wyłożonych papierem do pieczenia, można posmarować je rozkłóconym jajkiem, ale nie jest to konieczne. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180°C (z termoobiegiem) na około 30 minut. Gotowe paszteciki muszą mieć złoty kolor (zarówno z góry jak i z dołu).

Podajemy je jako samodzielne danie lub, tak jak ja, jako dodatek do rosołu lub barszczu czerwonego.

Smacznego 😉